
COLETTE – FRANCIS CLAUDE, FERNANDE GONTIER
„W marzeniach widzę, jak siadam U boku Colette o magicznych oczach Jak zapominam o dźwiękach muzyki Słuchając jej śmiejącego się głosu.” Henry Gauthier-Villars
Któż z nas, nie chciałby choć na chwilę usiąść obok kobiety, która zmieniła nie tylko oblicze francuskiej literatury, ale i obyczajowości. Skandalistka to chyba nieodpowiednie słowo. Żyła niesiona swoimi emocjami, uczuciami. Tworzyła zgodnie z bicia sercem. Przeszła drogę, którą sama wybrała. Znalazła się w odpowiednim czasie i miejscu. Inspirowała się światem wokół, jednocześnie stając się natchnieniem dla siebie samej. Jej przeszło 80-letnie życie obfitowało w paletę artyzmu. Wielkie nazwiska, wielka sztuka i Ona… Sidonie Gabrielle Colette. Po prostu Colette. Po prostu Klaudyna.
Claude Francis oraz Fernande Gontier stworzyły nietuzinkową biografię. Znajdziemy w niej osobę, która umiała przeciwstawić się regułom, konwenansom nie tylko w życiu osobistym, ale również zawodowym. Autorki ukazują nam świat wypełniony po brzegi miłością, zabawą, literaturą, paryską bohemą, podróżami. To nie tylko relacja. To zdecydowanie coś więcej. Jesteśmy otoczeni Colette i jej arcyciekawą egzystencją. Niezwykłe było dla mnie odkrycie rodzinnego domu pisarki. Przyszłość naznaczona została przez przeszłość. Gdy czytamy o Sidonie Landoy odnajdujemy przyszłą Colette przefiltrowaną przez swą osobowość. Lata w Saint- Sauveur były początkiem jej drogi. Setki przeczytanych książek, które pochłaniała całymi dniami dały jej moc. Kochała Balzaca.
„Jest moją kołyską, moim ostępem, moją wędrówką.”
Uwielbiała ilustracje towarzyszące opowiadaniom. Czerpała radość z oglądania motyli. Lubiła zabawę (któż w tym czasie jej nie lubił), towarzystwo, śmiech i miłość. Związki małżeńskie z trzema mężczyznami czy też narodziny córki nie zmieniły jej przyzwyczajeń oraz pragnień. Kontakty hetero i homoseksualne przeszły do legendy. Nie dziwi więc fakt, że jednym z jej mieszkań stał się słynny Palais Royale, w którym kwitły libertyńskie kolacje. Kto wie, może jeszcze dziś wieczorami chodzi tam duch Colette? Znała wszystkich i wszyscy znali ją. Autorki książki zabierają nas w ten fascynujący świat otwierając kolejne drzwi. Liczne opisy stworzone dla pisarskiego entourage Colette zachwycają. Pozycja nie daje o sobie zapomnieć. Chciałoby się ją przeczytać od razu, ale niestety byłoby to trudne. Liczy prawie 600 stron! Muszę przyznać, że dla mnie niezwykle istotne jest również samo wydanie. Okładka jest cudowna. Kolory wprost zapraszają do wnętrza. Kiedy skończyłam, zapragnęłam chwycić już za dzieła samej Gabrielle. Teraz inaczej trochę spojrzę na Klaudynę, Gigi czy też Cheri.
Dziękujemy za książkę WYDAWNICTWO W.A.B
