GALERIA SZALEŃCA – INNE SPOJRZENIE NA ŚWIAT SZTUKI
Galeria szaleńca ma stanowić alternatywną podróż […] zwracając uwagę na wszelkiego rodzaju wytwory dziwaczne, szalone czy zapomniane, z których każdy wiąże się z jakąś anegdotą odsłaniającą fragmenty życia ich twórców i epok.
Stanowi na pewno zbiór dzieł, których zazwyczaj w albumach nie zobaczymy. Prezentuje prace w większości zapomniane lub niechciane. Takie, które według autora należą do kuriozów sztuki. Czy jednak wszystkie tam powinny się znaleźć? Czy każdy z nich zasługuje na miano szaleńczego dzieła sztuki? Spójrzmy więc na Galerię Edwarda Brooke-Hitchinga.
Autor wielbi dziwności świata kultury. Wyszukuje je w książkach, albumach, muzeach, bibliotekach. Zazwyczaj przechodzimy koło nich obojętnie. Nie zwracamy uwagi, gdyż nie grzeszą urodą i pięknem. On natomiast wyciąga je spod płaszcza przeszłości i odtrącenia oddając je ponownie światu. Trzeba przyznać, że niejednokrotnie są niesamowicie ciekawe. Oddają ducha ludzkiej wyobraźni nieograniczonej dosłownie niczym. Bo jakże inaczej nazwać berliński Złoty Kapelusz z epoki brązu wyglądający niczym rzeźbiona kosmiczna rakieta? Jak opisać znane w świecie sztuki malarstwo Arcimbolda, którego portrety składające się z warzyw i owoców znalazły się w kolekcji władcy Rudolfa II?
Brooke-Hitching przebiera w tematyce stawiając obok siebie religijne dzieła (Kuszenie Świętego Antoniego Joosa van Craesbeeck’a, Lewitujący Święty Józef z Kupertynu Ludovico Mazzanti’ego) z erotycznymi (fresk Drzewo płodności Alberto della Feconditā, ceremonialne naczynie z Peru). Zabiera nas w historię tematów trudnych oraz okrutnych (malarstwo Charlesa E. Gordona Frazera czy też Francisca Goi), portretów postaci wyróżniających się swoją fizjonomią (Magdalena Ventura z mężem i synem Jusepe de Ribery, Portret Barbary Van Beck z 1650 roku animowego twórcy).
Osobno omawia zjawiska, które istnieją w sztuce od zawsze jak fałszerstwa i kradzieże, renowacje (niekiedy straszne), jak i te najnowsze m.in. performance czy wyroby sztucznej inteligencji.
Przybliża ich powstanie oraz stawia je w konkretnej przestrzeni geograficznej oraz czasowej. Niczego nie ukrywa. Wyjawia wszystko, co wie, by czytelnik mógł sam wyrobić sobie zdanie. Pisze obiektywnie, bez emocji, która zabarwia o subiektywizm wypowiedzi. Tutaj mamy dzieło i opis. Czy jednak ze wszystkimi wybranymi pracami się zgadzam?
Muszę przyznać, że co niektóre mnie zdziwiły w tym kalejdoskopie. Nie umieściłabym w nim niewątpliwie na przykład Gabrielle d’Estrèes i jej siostry – obrazu ze szkoły Fontainbleau, Portretu Madame X Johna Singera Sargent’a ani Portretu Arnolfinich Jana Van Eyck’a. To już moja osobista opinia. Ich obecność trochę zakłóca mój odbiór dziwności sztuki wybranej przez autora. Jednak nie zaprzeczam, że większość dzieł na pewno należy do rodziny dziwactw świata kultury i warto się im przyjrzeć.
Można także postawić tę książkę obok na półce z Historią brzydoty Umberto Eco. Jednakże każda z nich zupełnie inaczej podchodzi do tematu brzydoty i oczywiście w zupełnie innym kontekście ją traktuje oraz opisuje. Spodziewam się, że Brooke-Hitching trafi do szerszego grona odbiorców z racji łatwości i prostoty języka jakim się posługuje. Wszystko opisane jest bowiem bardzo poprawnie, a zarazem czytelnie.
Powyższa książka jest kolejną z prac napisaną przez tego brytyjskiego autora. W Polsce możecie zapoznać się między innymi z: Miłość. Historia przedziwna w 50 odsłonach, Atlas tamtych światów, Biblioteka szaleńca. Największe kurioza wydawnicze, Atlas lądów niebyłych. Największe mity, zmyślenia i pomyłki kartografów. Wszystkie one pokazują jego zamiłowanie do tajemniczych, niespotykanych, zaklętych w niewiedzy i zapomnieniu dziełach oraz wydarzeniach.
Warto czasem spojrzeć na naszą historię z tej innej perspektywy. Może to uświadomi czytelnikom, że świat nie składa się tylko z pięknych obrazków, a przeszłość skrywa jeszcze wiele tajemnic.
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Rebis