Podróże ze sztuką

COLE PORTER W PARYŻU

„Birds do it, bees do it

Even educated fleas do it

Let’s do it, let’s fall in love

In Spain, the best upper sets do it

Lithuanians and Letts do it

Let’s do it, let’s fall in love…”

Słowa tej piosenki chyba najlepiej oddają lata życia Cole Portera w Paryżu. Beztroskie, przyjemne, twórcze i pełne miłości. Z jednej strony samo miasto oferowało mnóstwo atrakcji, z drugiej natomiast charakter kompozytora oraz jego naturalne usposobienie nie pozwalało na banalną egzystencję.

To właśnie tu obracał się wśród artystów: Gertruda Stein, Pablo Picasso, Francis Scott Fitzgerald, Ernest Hemingway. Ale z racji swego majątku nieobce mu były też bogate kręgi arystokratyczne.

Skąd młody chłopak miał bardzo dużo pieniędzy? Oczywiście od rodziny. Jego dziadek był nieziemsko bogatym przedsiębiorcom. To dzięki temu rodzice mogli finansować jego edukację muzyczną. Jego naturalny  talent, słuch, pamięć oraz zdolności zostały wspaniale ujarzmione. Już w wieku 8 lat umiał pięknie grać na skrzypcach i fortepianie. Mając 10 lat skomponował pierwszą operetkę Song of birds. Po tym sukcesie… trafił na studia prawnicze!

Ale to tylko chwilowa przerwa. Młody Cole wcale nie zamierzał słuchać dziadka. Szybciutko przeniósł się na Harvard, gdzie kontynuował muzyczną edukację.

Po pierwszych klęskach na Broadwayu wyjechał do stolicy Francji. Z rodzinnym majątkiem i swoim urokiem wiódł życie amanta.

30 stycznia 1918 roku, w Hôtel Ritz Paris, poznał „najpiękniejszą kobietę Paryża” Lindę Lee Thomas. Ciemnooka rozwódka zwróciła od razu jego uwagę. Pobrali się już rok później i zamieszkali na 13 rue Monsieur w 7 dzielnicy. Ich życie to przyjęcia, przyjęcia, przyjęcia. Porter trochę komponował i pisał, jednak dopiero wiara zony pozwoliła mu wypłynąć na szerokie wody. To dzięki niej wziął się do pracy. Jej silna osobowość i niewątpliwie ogromna miłość sprawiła, że dziś znamy Cole Portera jako wspaniałego twórcę.

Napisał muzykę do baletu Within the Quota” – pierwszego jazzowego baletu!

A sam Paryż?

Stolica Francji pozostała w jego pamięci na zawsze. Czerpał z niej pełnymi garściami. Pierwszym sukcesem był „PARIS”. Przedstawienie zostało otwarte na Broadwayu w dniu 8 października 1928 roku. A już rok później odbyła się premiera „Fifty Million Frenchmen”.

Szybko trafił do Hollywood, gdzie jego gwiazda rozbłysła, ale to już inna opowieść…

error: Content is protected !!